30 czerwca 2017

Czego stumilowy garnitur uczy nas o gospodarce i globalizacji?

W 2006 roku grupa osób pod kierownictwem Kelly'ego Cobba postanowiła zrobić garnitur, który będzie pochodził wyłącznie z materiałów pochodzących z odległości nie większej niż 100 mil od ich miejsca pobytu. Tak postał projekt nazwany „stumilowym garniturem”.

Mapa rejonu, z którego mogły pochodzić materiały do projektu stumilowego garnituru, 100-milesuit.blogspot.com

Jak się okazało, było to zaskakująco trudne zadanie. Zrobienie garnituru, który można efekty można zobaczyć na poniższym zdjęciu, wymagało pracy 20 osób i zajęło - według relacji magazynu „Wired” - łącznie 500 godzin pracy.
Źródło: 100-milesuit.blogspot.com
Gdyby przyjąć stawkę wynagrodzenia pracownika wynoszącą 20 dolarów, co odpowiada wynagrodzeniu tego rodzaju rzemieślników w Stanach Zjednoczonych, to ten – trzeba przyznać, że niezbyt okazały garnitur – kosztowałby ok. 10 tysięcy dolarów, a więc mniej więcej tyle, ile kosztuje średniej klasy samochód. Co więcej, Cobb przyznał, że 8% materiałów w końcowym produkcie pochodziło spoza kręgu wyznaczonego promieniem 100 mil. Oszacował również, że do wyeliminowania tych 8% potrzeba byłoby jeszcze całego roku pracy, a więc koszt wyprodukowania garnituru byłby jeszcze wyższy. Przykład ten pokazuje korzyści z handlu międzynarodowego i globalizacji - możemy importować dobra, których nie bylibyśmy w stanie wytworzyć lub ich wytworzenie byłoby bardzo drogie. Oczywiście, gdyby handel międzynarodowy był niemożliwy, to z czasem pojawiłyby się lokalne przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją materiałów i szyciem garniturów i byłyby to wykonać taniej niż uczestnicy tego projektu, wciąż jednak cena garnituru musiałby być wyższa niż ta, jaka obecnie ponoszą mieszkańcy Nowego Yorku czy Filadelfii.