18 kwietnia 2012

Jak podnieść cenę nie podnosząc ceny?

Brzmi niezbyt logicznie, prawda? A jednak:
[...] producenci, aby nie podwyższać cen - czego nasz konsument bardzo nie lubi - chwytają się różnych trików. Firma Danone obniżyła np. gramaturę 12 proc. swoich produktów. I tak jogurt Gratka miał 300 gramów, a teraz ma 290 gramów. Ale cena została taka sama.
Cena zostaje taka sama tylko nominalnie, oczywiście w ujęciu realnym rośnie. Skoro to działa, to wyjścia są dwa: konsumenci w ogóle nie dostrzegają tej zmiany albo zauważają, ale traktują ją jako nieistotną ("tylko 10 gramów").
Źródło:
http://wyborcza.pl/1,75478,11492759,Ruch_w_portfelu__Sprawdzilismy__czy_w_czasach_kryzysu.html 

2 kwietnia 2012

"Proszę wymienić choćby jeden przepis, którego nie udałoby się obejść", czyli jak Rosjanie radzą sobie z zakazem sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych

Gospodarka jest jest pełna regulacji i prawdą jest - co pokazuje m.in. Ha-Joon Chang w książce "23 Things They Don't Tell You About Capitalism" - że rynek, na którym nie ma podstawowych uregulowań, nie mógłby w ogóle funkcjonować. Jednak prawdą jest również to, że wiele aspektów życia gospodarczego jest bardzo odpornych na zmianę poprzez przepisy czy wręcz do uregulowania niemożliwych. Przykładów na to dostarczają próby zwalczania alkoholizmu w Rosji poprzez określenie godzin, w których można zakupić w sklepie alkohol:
W dwumilionowym Nowosybirsku sprzedaż alkoholu zakazana jest od godziny 22 do 9 rano. Jest jednak na to sposób, a konkretnie – firma Litrowoz, która świadczy usługi dla ludności. Litrowoz jest mianowicie firmą oferującą drobne pożyczki, a usługi świadczone są na następującej zasadzie: klient pożycza pieniądze przyjeżdżającemu doń kurierowi-przedstawicielowi firmy, w zastaw zaś otrzymuje napój alkoholowy, będący własnością kuriera. Koszt wizyty przedstawiciela firmy zwykle mieści się w granicach 200 - 500 rubli (ok. 20 – 50 złotych – przyp. Onet), w zależności od dzielnicy: jeśli umowa pożyczkowa zawierana jest na kwotę powyżej tysiąca rubli, przyjazd wliczany jest w cenę. Kurier, który przywiózł korespondentowi "Wiedomosti" butelkę whisky o wpół do pierwszej w nocy przyznał, że owszem, jeśli ktoś zgłosi do 10 rano dnia następnego chęć wycofania się z umowy pożyczkowej i oddania zastawu, otrzyma pieniądze z powrotem, on osobiście nie spotkał się jednak jeszcze z takim przypadkiem.
Vodka

Więcej w artykule z "Wiedomosti" zamieszczonym na stronach onet.pl:
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/aaaaby-butelke-wynajac,1,5029038,wiadomosc.html 

Zdjęcie:
Avelino Maestas, Flickr

25 marca 2012

Co ekonomiści wiedzą o włoskiej mafii?

Zajmowanie się przez ekonomistów tematami tradycyjnie nie kojarzonymi z ekonomią - takimi jak rodzina, uprzedzenia rasowe czy przestępczość - od dawna budzi mieszane reakcje. Z jednej strony krytykowane jest uproszczone, modelowe widzenie świata, które wykorzystują ekonomiści w swoich badaniach (pomijanie czynników kulturowych, historycznych itp.). Z drugiej strony zastosowanie takich właśnie metod metod badawczych daje czasami bardzo ciekawe, wywołujące dyskusje wyniki.
Podobnie jest z analizą genezy sycylijskiej mafii dokonanej przez grupę włoskich ekonomistów. Wyniki ich badań wskazują na to, że ważnym czynnikiem, który umożliwił rozwój mafii i wzrost jej siły, był dynamiczny wzrost gospodarczy, który Sycylia przeżywała w XIX wieku dzięki zbiorom cytrusów i wydobyciu siarki. Transport tych dóbr był narażony na grabież a ówczesna Sycylia nie posiadała jeszcze sprawnych instytucji publicznych zapewniających ochronę praw własności. Tę właśnie lukę wypełniła mafia, która dostarczała kupcom - odpłatną oczywiście - usługę ochrony transportowanych dóbr.
Po szczegóły odsyłam do artykułu R. Wosia z "DGP" zamieszczonego na stronach forsal.pl:
http://forsal.pl/artykuly/605252,historia_mafii_opisana_matematycznie.html
Pewne krytyczne uwagi do tej analizy są tu (przedostatni akapit):
http://nephist.wordpress.com/2012/03/10/mafianomics-4/
A źródłowy artykuł włoskich ekonomistów tu:
http://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=2009808

16 marca 2012

"Podnieście mi ten podatek!"

Poniżej fragment audycji EKG, w trakcie której jeden z zaproszonych do studia gości wygłosił przytoczoną w tytule deklarację. Równie zaskakujące, ale też bardzo pouczające było wyjaśnienie, które nastąpiło zaraz po tych słowach. 

Bezpośredni link: https://dl.dropboxusercontent.com/u/348789/Blog/EKG.mp3

Cała audycja:

4 marca 2012

W jakim zawodzie można zarobić prawie 5 tysięcy złotych dziennie?

Odpowiedź w artykule J. Solskiej z ostatniej "Polityki" o nowych i atrakcyjnych finansowo zawodach. Natomiast patrząc bardziej przyszłościowo moglibyśmy pójść za radą autorów raportu "The shape of jobs to come" z brytyjskiego Fast Future, którzy spróbowali opisać zawody, które mogą być popularne w roku 2030. Ich prognoza zakłada, że będą to m.in.
  • producenci ludzkich organów (w szczególności dla sportowców),
  • nanomedycy,
  • rolnicy zajmujący się uprawą roślin genetycznie modyfikowanych (również tzw. wertykalni rolnicy - od specjalnego rodzaju farm powstających w miastach - przykład na grafice poniżej),
  • etycy nowej nauki (zajmujący się takimi kwestiami jak np. klonowanie),
  • specjaliści od odwracania zmian klimatycznych,
  • wirtualni prawnicy,
  • osoby opiekujące się osobami starszymi,
  • chirurdzy powiększający pamięć,
  • cały zestaw zawodów zajmujących się turystyką kosmiczną (piloci, przewodnicy itd.),
  • osoby zajmujące się wirtualnym bałaganem,
  • brokerzy czasu,
  • "narrowcasterzy" (osoby personalizujące strumień informacji - choć ogólnie ta czynność powinna być zautomatyzowana, to w wersji permium ma być wykonywana przez ludzi),
  • osoby zajmujące się bezpieczeństwem danych
Źródło grafiki: economist.com, webecoist.momtastic.com

Znaczna część tych nazw brzmi dziś śmiesznie czy nierozsądnie i choć można przypuszczać, że - jak zwykle w przypadku tak odległego prognozowania - za 20 lat będą one jeszcze śmieszniejsze i mniej rozsądne, to trzeba również pamiętać o tym, że wiele współcześnie "nowych" zawodów 20 lat temu odebrano by zapewne tak samo. Należy się spodziewać, że "kreatywna destrukcja" na rynku pracy będzie jeszcze bardziej odczuwalna.

Źródło:

10 stycznia 2012

Historia pewnego arbitrażu

W latach 60. Uniwersytet w Chicago był jednym z najprężniejszych ośrodków akademickich w dziedzinie ekonomii. Wychowała ona wielu laureatów Nagrody Nobla i wpłynęła na sposób myślenia niejednego pokolenia ekonomistów.
Właśnie tam, podczas jednego ze wspólnych obiadów grupa ekonomistów, wśród których był późniejszy laureat Nagrody Nobla George Stigler,  dostrzegła możliwość dokonania pewnego arbitrażu.
W znaczeniu ekonomicznym arbitraż oznacza sytuację, kiedy ten sam towar na różnych rynkach ma inną cenę i dokonujemy wtedy jego kupna tam, gdzie cena jest niższa i sprzedaży tam, gdzie jest ona wyższa. Tak więc mamy zysk bez ponoszenia ryzyka. 
Możliwość arbitrażu, którą dostrzegli owi ekonomiści dotyczyła różnicy ceny za tonę zboża w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. Podekscytowani możliwością zarobku kupili odpowiednią ilość towaru w Stanach Zjednoczonych, a następnie zabrali się za przygotowanie kontraktu do sprzedaży zboża w Wielkiej Brytanii, tylko po to, aby odkryć, że... tona w USA nie jest taka sama, jak tona w Wielkiej Brytanii (tzw. krótka tona i długa tona).
Tym razem obyło się więc bez darmowego lunchu, a nawet więcej, bo jak spuentował to sam Stigler: "był to najdroższy lunch jaki w życiu jadł".
Źródło: podsłuchane w audycji EconTalk
http://www.econtalk.org/archives/2011/12/munger_on_profi.html  
Zdjęcie: wikimedia.org